![]() KARDIOLOG Z ZAMIŁOWANIA Moje doświadczenie medyczne w pracy z pacjentem dorosłym rozpoczęło się w 2001 roku na sali operacyjnej Kliniki Kardiochirurgii profesora Rogowskiego. Byłem asystentem przy operacjach na otwartym sercu – praca pełna adrenaliny i do dziś uważana przeze mnie za najpiękniejszą dziedzinę chirurgii. Najwyższe skupienie, zerowy margines błędu, ogromna wiedza i odpowiedzialność operatora – te wartości imponowały mi i imponują nadal. Pracowałem bez wynagrodzenia – jako wolontariusz – brałem udział w sesjach klinicznych i asystowałem przy operacjach. Dlaczego zatem nie podążyłem tak fascynującą ścieżką? Nie było wówczas miejsc specjalizacyjnych w tej dziedzinie – i trzeba było wybrać nową, lepszą drogę zawodową. Poza tym będąc kardiochirurgiem, kontakt z pacjentem miałem minimalny, a perspektywy rozwoju w medycynie stały pod znakiem zapytania. Możliwości poszerzania wiedzy znalazłem w Warszawie – gdzie odbywa się większość konferencji i sympozjów naukowych, gdzie prowadzi się badania kliniczne na światowym poziomie – i gdzie można spotkać w medycynie mistrzów swoich dziedzin. Zdecydowałem o podjęciu specjalizacji w medycynie rodzinnej – obejmującej de facto wszystkie możliwe specjalności lekarskie. Wiedziałem, że nie zamknę sobie tym samym drogi do zagłębienia się w wybraną część sztuki lekarskiej – i była nią oczywiście kardiologia. Pracowałem zatem za zgodą mojego koordynatora przez pół roku w Oddziale Kardiologii Szpitala Klinicznego przy ul. Banacha pod okiem takich profesjonalistów jak profesor Opolski, doktor Stanisławska, doktor Steckiewicz, doktor Pierścińska czy profesor Filipiak. Rozpoczynając od kardiologii zachowawczej, przez OIOM kardiologiczny i pododdział zaburzeń rytmu aż do pracowni hemodynamicznej kardiologii inwazyjnej poznałem wszystkie aspekty współczesnej kardiologii i ich połączenie z nefrologią, diabetologią i hipertensjologią. Dziś wykorzystuję tę wiedzę dla dobra moich pacjentów. PSYCHIATRA Z DOŚWIADCZENIA Pamiętam takie wydarzenie z moich lat młodzieńczych: Jechałem autobusem (jak zwykle czytając w milczeniu książkę) – na moim przystanku wysiadł ze mną człowiek około 50-tki, ja miałem wówczas lat 19. Gdy kierowca odjechał, nieznajomy mężczyzna podszedł do mnie blisko i zaczepił słowami: – „Wiem, co na mnie mówiłeś tam w autobusie - wszystko słyszałem!” Potem przekleństwa. Na przystanku żywej duszy, wieczór, odludzie. „Robi się niebezpiecznie” pomyślałem i cofając się odruchowo rozpocząłem spokojnie rozmowę – zmieniając temat bez dyskusji z jego urojeniami. Za kilka minut znałem historię jego życia, a pod koniec rozmowy... chciał wyswatać ze mną swoją córkę. O urojeniach zapomniał. Taki obrót sprawy zaskoczył mnie samego – ale i dał do zrozumienia, że warto zająć się psychiatrią i psychologią. Te dziedziny medyczne zdeterminowały mnie w pierwszych latach studiów, co zaowocowało pracą w Studenckim Kole Naukowym – blisko 2 lata uczestniczyłem w spotkaniach, sesjach naukowych, klinicznych i dyżurach w Klinice Psychiatrii profesora Bilikiewicza w Gdańsku. Dzięki tej pracy mogłem poznać także profesorów Bombę i Aleksandrowicza z Krakowa, doktora Dębskiego (obecnie trener programowania neurolingwistycznego NLP, wcześniej leczący hipnozą i psychoanalizą psychoterapeuta) czy Piaseckiego (psychiatra i farmakolog w jednym) – którzy wprowadzali mnie w tajniki swojej pracy. Dlaczego zatem nie zostałem psychiatrą? Poznawszy większość zagadnień i możliwości terapii zrozumiałem że prawdziwy rozwój tej dziedziny nie jest w Polsce, a nawet nie w Europie, a za oceanem. Niestety konserwatywne podejście europejczyków nigdy nie pozwoli tej dziedzinie rozwinąć skrzydeł u nas. Poznaną wiedzę zatem stosuję w codziennej praktyce – i bardzo okazuje się przydatna. Przy jakichkolwiek zaś wątpliwościach kieruję do zaufanych specjalistów z większym niż moje doświadczeniem. |
![]()
| |||||